Ostatni raz szydełko w dłoniach trzymałam jakieś 20 lat temu ale wreszcie powstały, okupione miesiącami podchodów i cierpieniem duszy (że nie umiem i się nie nauczę) oraz zdrętwiałego przez kilka dni palca wskazującego :). Bransoletki szydełkowo koralikowe.
Malinowa z Toho gold lustered raspberry zostanie ze mną (bo to moja pierworodna i widać lekkie niedociągnięcia :)) natomiast wrzosowa (wbrew nazwie koralików) z Toho ceylon grape mist już wkrótce spotka się z nową właścicielką.
A na koniec kolejna rozgwiazda dyndająca już radośnie przy kluczach zadowolonej klientki.
Jakie apetyczne kolorki!!! Bardzo mi się podobają bransoletki i mała rozgwiazdka :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, te kolorki są boskie, w szczególności ten pierwszy, wygląda tak smakowicie! :)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny. Faktycznie ta pierwsza wygląda jak prawdziwa malinka:) Na początku kręciłam nosem na ten kolor Toho ale teraz jestem pewna, że jeszcze z nich skorzystam :)
UsuńBardzo smakowite te kolorki, bransoletki super wyszły!
OdpowiedzUsuńDziękuję, oj opornie szła nauka ale teraz nie mogę przestać szydełkować :)
Usuń