Pokulałam sobie trochę :) Dziś prezentuję wisior, który może także z powodzeniem służyć jako brelok. Do jego wykonania użyłam większości odcieni brązów/beży/złota Toho jakie posiadam w swojej kolekcji, dzięki czemu kojarzą mi się z zestawem pralinek oblanych różnymi rodzajami czekolady :)
Powiem tak: lubię oplatanie kulek ale chyba na jakiś czas sobie odpuszczę :D
Brelok? Takie cudo w torebce chować??? Prezentuje się pięknie! Zdecydowanie zostawiamy na szyi :)
OdpowiedzUsuńOj no taki brelonio to niekoniecznie do kluczy a na przykład do suwaka torby i już jest na widoku :)
UsuńWygląda bardzo fajnie, choć ja osobiście dałabym go na nieco dłuższym łańcuszku, ale na pewno nie przerabiałabym go na breloczek:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalko, łańcuszek oczywiście ma "piersiowo-pępkową" długość (w zależności od tego gdzie kto ma pierś a gdzie pępek :P ) ale na potrzeby zdjęcia na ekspozytorze został chwilowo skrócony.
UsuńAle w kulki poleciałaś :)) Niesamowity projekt, ale przyznam, że od samego patrzenia palce i oczy bolą. Ja po dwóch kulkach mam zwykle dość, a ty zrobiłaś ich aż tyle!
OdpowiedzUsuńOj poleciałam :) Ja po jednej kulce mam dość ale rozłożyłam sobie pracę na jakieś 3 tygodnie ;)
UsuńO kulka! :) A raczej kulki. Ale superaśnie to wygląda. Jesteś genialna! Absolutnie nie rób breloczka. Masz zakaz i już ;)
OdpowiedzUsuńNo jak zakaz to zakaz :D
UsuńPyszne kolorki:-) No coś Ty, brelok - szkoda żeby takie cuda wylądowały na dnie torebki - no chyba, że miałby ozdobić samą torebkę - to się zgodzę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :) Kolory moje ulubione i najchętniej wszystko szyłabym właśnie w brązach. Opcja breloczka polegała na tym, że kulki są podwieszone na karabińczyku i broń Boże nie zamierzałam ich doczepiać do kluczy (w mojej torbie między gratami szybko skończyłby się ich żywot) a właśnie gdzieś do torebki :D
UsuńNo to poleciałaś :) Efekt zakulkowania powalający :) Ale doskonale Cie rozumiem, że masz już ich przesyt.
OdpowiedzUsuńI ileż brązików uskładałaś :)
Mam dość. Ja to nazywam "wewnętrznym BLEE" a brąziki to jeszcze nie wszystkie ;)
UsuńPięknie to wyszło. Naprawdę powalająco, gratulację;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i witam w moich skromnych progach ;)
UsuńKolory Twoich kulek są przepiękne. Bardzo lubię koralikowe kuleczki, ale po kuli gigancie - czyli świątecznej bombce dałam sobie z nimi spokój. Wiedzę jednak, że chwilowo, bo taka cudna praca działa bardzo motywująca :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Ja chyba nie porwałabym się na bombkę :)
UsuńAleż smakołyki! :) Kapitalny pomysł na wisior. Uwielbiam takie formy, które "żyją własnym życiem" i układają się właściwie same. Gdyby zdobił moją szyję, pewnie cały czas miętosiłabym te apetyczne kuleczki :)))
OdpowiedzUsuńTo prawda, układają się same i to na niezliczoną liczbę sposobów :)
Usuńale słodko! faktycznie wisior kojarzy się z zawartością bombonierki :) i choć uwielbiam oplatanie kuleczek, to zdecydowanie potrzebowałabym dłuższych przerw między jedną a drugą kuleczką, tym bardziej, że są w podobnej tonacji... :D
OdpowiedzUsuńOj były przerwy, były a sam wisior idealnie pasuje do pierściona od Ciebie :)
Usuńo tym pomyślałam, jak go zobaczyłam! :))
UsuńSłodkie :) i bardzo "kulkowe". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń