piątek, 14 lutego 2014

Praliny

Pokulałam sobie trochę :) Dziś prezentuję wisior, który może także z powodzeniem służyć jako brelok. Do jego wykonania użyłam większości odcieni brązów/beży/złota Toho jakie posiadam w swojej kolekcji, dzięki czemu kojarzą mi się z zestawem pralinek oblanych różnymi rodzajami czekolady :)

Powiem tak: lubię oplatanie kulek ale chyba na jakiś czas sobie odpuszczę :D



22 komentarze:

  1. Brelok? Takie cudo w torebce chować??? Prezentuje się pięknie! Zdecydowanie zostawiamy na szyi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no taki brelonio to niekoniecznie do kluczy a na przykład do suwaka torby i już jest na widoku :)

      Usuń
  2. Wygląda bardzo fajnie, choć ja osobiście dałabym go na nieco dłuższym łańcuszku, ale na pewno nie przerabiałabym go na breloczek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Natalko, łańcuszek oczywiście ma "piersiowo-pępkową" długość (w zależności od tego gdzie kto ma pierś a gdzie pępek :P ) ale na potrzeby zdjęcia na ekspozytorze został chwilowo skrócony.

      Usuń
  3. Ale w kulki poleciałaś :)) Niesamowity projekt, ale przyznam, że od samego patrzenia palce i oczy bolą. Ja po dwóch kulkach mam zwykle dość, a ty zrobiłaś ich aż tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj poleciałam :) Ja po jednej kulce mam dość ale rozłożyłam sobie pracę na jakieś 3 tygodnie ;)

      Usuń
  4. O kulka! :) A raczej kulki. Ale superaśnie to wygląda. Jesteś genialna! Absolutnie nie rób breloczka. Masz zakaz i już ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszne kolorki:-) No coś Ty, brelok - szkoda żeby takie cuda wylądowały na dnie torebki - no chyba, że miałby ozdobić samą torebkę - to się zgodzę :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kolory moje ulubione i najchętniej wszystko szyłabym właśnie w brązach. Opcja breloczka polegała na tym, że kulki są podwieszone na karabińczyku i broń Boże nie zamierzałam ich doczepiać do kluczy (w mojej torbie między gratami szybko skończyłby się ich żywot) a właśnie gdzieś do torebki :D

      Usuń
  6. No to poleciałaś :) Efekt zakulkowania powalający :) Ale doskonale Cie rozumiem, że masz już ich przesyt.
    I ileż brązików uskładałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dość. Ja to nazywam "wewnętrznym BLEE" a brąziki to jeszcze nie wszystkie ;)

      Usuń
  7. Pięknie to wyszło. Naprawdę powalająco, gratulację;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i witam w moich skromnych progach ;)

      Usuń
  8. Kolory Twoich kulek są przepiękne. Bardzo lubię koralikowe kuleczki, ale po kuli gigancie - czyli świątecznej bombce dałam sobie z nimi spokój. Wiedzę jednak, że chwilowo, bo taka cudna praca działa bardzo motywująca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Ja chyba nie porwałabym się na bombkę :)

      Usuń
  9. Ależ smakołyki! :) Kapitalny pomysł na wisior. Uwielbiam takie formy, które "żyją własnym życiem" i układają się właściwie same. Gdyby zdobił moją szyję, pewnie cały czas miętosiłabym te apetyczne kuleczki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, układają się same i to na niezliczoną liczbę sposobów :)

      Usuń
  10. ale słodko! faktycznie wisior kojarzy się z zawartością bombonierki :) i choć uwielbiam oplatanie kuleczek, to zdecydowanie potrzebowałabym dłuższych przerw między jedną a drugą kuleczką, tym bardziej, że są w podobnej tonacji... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj były przerwy, były a sam wisior idealnie pasuje do pierściona od Ciebie :)

      Usuń
    2. o tym pomyślałam, jak go zobaczyłam! :))

      Usuń
  11. Słodkie :) i bardzo "kulkowe". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń