Fruwający robal został wyhaftowany jeszcze w zeszłym roku ale nabierał mocy prawnej w pudełku :)
Ponieważ aktualnie szyję coś nieco większego na kalendarzowy konkurs Royal Stone i zajmuje mi to sporo czasu to nadeszła pora na publikację tej zapomnianej ćmy.
A na koniec tym razem prawdziwy motylek spotkany na świątecznym spacerze :)
Kochana! Nie ważne czy to ćma, czy motyl i tak jest piękne :) Tak mnie oczarowałaś tymi robalkowymi pracami, że zatęskniłam za latem i cudownie barwnymi motylami spijającymi nektar z kwiatów...
OdpowiedzUsuńJuż za chwileczkę, już za momencik...co prawda u mnie dziś pogoda "barowa" ale czuję w kościach (reumatyczny ze mnie typ)że to już niedługo i będzie ciepło i kolorowo :)
UsuńJeju jaka fajna! Aż chce się pogłaskać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wszystkie moje "szyjątka" zdarza mi się głaskać. Takie zboczenie ;)
UsuńPiękna jest!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietny pomysł i wykonanie, wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńNie lubię ciem, więc wolę myśleć że to motylek :) Zresztą bardzo efektowny i bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńNo i to jest właśnie piękno dowolności interpretacji ;) Dziękuję Asiu!
UsuńFantastyczne i misternie zrobiona, cudeńko, oj będę tu wpadać częściej:)
OdpowiedzUsuńJest mi niesłychanie miło czytać takie słowa. Zapraszam serdecznie :)
Usuń