No i wreszcie się naumiałam szydełkować ukośnik :D. Ten mały sukces ma kilka matek: Frydzię, która popełniła świetny tutorial, Bluefairy której jedna z ostatnich bransolet dała mi olbrzymią motywację, żeby wreszcie załapać o co w tym ukośniku chodzi. (na zasadzie "jakie cudo, ja też taką chcę" :)), Asię z bloga Różany kącik dzieł rąk własnych, która wymyśliła wzór
( przepraszam Asiu za jego delikatne okaleczenie :)), oraz Biżuterię Blond, dzięki której wiedziałam jak zszyć końce. Aha... no i mnie któram go wyszydełkowała :)
Bransoleta nie jest idealna, pierwsze rzędy falują jak Karpaty, kolejne są już ścisłe, pomerdałam coś w sekwencjach, czasem gubiłam oczko a czasem dodawałam jakieś niepotrzebne a zszycie przez te nierówności na początku jest upiorne :) ale jest moja i kocham ją taką skrzywdzoną przez los (czyli przeze mnie ;)) więc bądźcie dla niej i dla mnie wyrozumiałe :)
Kolejne będą się już nadawały do pójścia w świat.
Użyte koraliki: Toho 11: jet, african sunset, bronze, lustered turquoise, metal. cosmos, silverlined emerald oraz inside color jonquil - burnt orange.
Ćwiczenie czyni mistrza, to nic, że nie wszystko wyszło tak jak trzeba, w końcu to Twoja pierwsza próba - swoją drogą, moja pierwsza próba, która nie zasługuje na żadne biżuteryjne miano, wyglądała tragicznie, od razu ją sprułam;p Poza tym, muszę napisać, że wzór wygląda świetnie, fajnie dobrałaś kolory i już nie mogę się doczekać następnej: )
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się nie zrażam, powiem więcej raczej się zarażam tym ukośnikowaniem :)
UsuńTen komentarz powinien zacząć się fanfarami, ale nie da się ich dodać;) przede wszystkim gratuluję Twojego pierwszego, dziewiczego ukośnika, jest wspaniały i jestem pewna, że kolejne będą jeszcze doskonalsze!
OdpowiedzUsuńHahaha bardzo dziękuję:) Zobaczymy jak to będzie bo kolejny już w drodze :)
UsuńTeż żałuję, że nie da rady z fanfarami :) gratuluję olśnienia i czekam na kolejne fantastyczne wersje
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Olśnienie najpierw rodziło się w bólach a potem samo przyszło wtedy kiedy chciało. Jak mój kot :)
UsuńJak widać na załączonych obrazkach nie taki ukośnik straszny jak go malują;). Twój wyszedł rewelacyjnie. Bardzo mi się podoba kolorystyka. A i mankamentów jakoś nie zauważyłam.Brawo, brawo, brawo!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Oj mankamentów pełno ale juz się umówiłyśmy że mamy kiepski wzrok :D Swoją drogą to fajne uczucie kiedy coś co uważałaś za skomplikowane do bólu nagle staje się takie proste :)
UsuńPiękna! ...mi niestety brakuje cierpliwości do ukośników. Mam w szufladzie chyba z 3 rozpoczęte :)) i tak sobie leżą i jeszcze pewnie poleżą :) Podziwiam Cię za wytrwałość!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Lubię szydełko bo odpręża jak haft krzyżykowy. Nie wiem jak Ty ale ja przy sutaszu jestem cały czas w napięciu i skupieniu natomiast szydełko ze swoją monotonią pozwala się zrelaksować i odpłynąć :)
UsuńSuper śliczna jest! Podziwiam, że zszywałaś - moje Karpaty się do tego nie nadawały :)Gratuluję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHihi moje też się nie nadawały ale koniecznie chciałam mieć bangle więc się uparłam :)
OdpowiedzUsuńNo, i piękny ten grubasek. Mój pierwszy ukośnikowy twór wyglądał tak tragicznie, że tylko na moment ujrzał światło dzienne :) Jeśli to są Twoje początki, to ja chcę widzieć co będzie wychodziło spod Twego szydełka jak nabierzesz wprawy. Za zszycie chylę czoła!!
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :) Zszycie niestety piękne nie jest ale pierwsze koty za płoty ;)
Usuń